O chińskich smakach, kulturze i wystawiennictwie. Czyli rozmowa z Anną Majek – specjalistką do spraw eksportu i logistyki oraz z Danielem Morawcem – dyrektorem handlowym, przedstawicielami firmy MitMar, podczas targów w Chinach.

Dzień dobry. Który raz są Państwo na targach w Chinach?

Po raz pierwszy jesteśmy na targach w Chinach.

Jak się Państwu podoba na tych egzotycznych targach?

Uważamy, że jest trochę gorzej, niż na targach w Paryżu.

Na ile te targi spełniają Państwa oczekiwania?

Myślę, że o tym czy targi spełniły nasze oczekiwania będziemy mogli mówić dopiero po miesiącu od zakończenia. Nie jest to do końca rynek na którym funkcjonujemy. Dlatego to sprawia, że nasza ocena targów, będzie prawdopodobnie określona dopiero po jakimś czasie.

Uważają Państwo, że język polski czy angielski są wystarczające do porozumiewania się na targach w Chinach?

Ani język polski ani angielski nie jest wystarczający, żeby się tutaj wystawiać. Trzeba mieć tłumacza języka chińskiego, bądź przedstawiciela chińskiego. Nie sposób porozumieć się często po angielsku z odwiedzającymi nas klientami. Niestety nie wszyscy mówią po angielsku.

Czy uważają Państwo, że powinniśmy przekonywać Chińczyków do naszej kuchni, czy też przerabiać ofertę pod ich oczekiwania?

Powinniśmy dostosować się do ich potrzeb i wymagań. Rynek chiński jest zbyt duży, żeby zaczynać go zmieniać i przekonywać kogokolwiek do smaków polskich i do naszej specyfiki wędlin czy mięs. Na pewno trzeba się dostosować do ich wymagań, bo jest to bardzo dobry klient i potencjalnie bardzo duży rynek zbytu dla naszych produktów.

Czy na targach pojawiały się osoby tylko i wyłącznie z Chin, czy także z innych krajów mieliście Państwo gości na swoim stoisku?

Na takich targach jak te spotykamy się z Chińczykami, ale też z naszymi kontrahentami z Europy i ze świata, z którymi zwyczajowo odwiedzamy się i wymieniamy symboliczny uścisk dłoni. Również spotykamy się z konkurencją.

Jakie były Państwa zaskoczenia na chińskich targach?

Zaskoczeniem było to, że właśnie bardzo często nie można komunikować się za pomocą języka, jak się zdaje uniwersalnego, ale radzimy sobie metodą obrazkową i często udaje się dogadać nawet bez znajomości języka chińskiego. Zaskoczeniem było również zachowanie Chińczyków, ich podejście, inne maniery. Na przykład podawanie wizytówki dwoma rękoma czy trochę inny uścisk dłoni, ponieważ ściskają rękę bardzo słabo i nie należy robić tego mocno. No i oczywiście tutejsza kuchnia i zachowanie w restauracjach zdecydowanie inne niż w Europie oraz generalnie obyczajowość.

Czy opisy na stoisku czy w katalogach powinny być po angielsku czy po chińsku?

Katalog produktów musi być w języku chińskim. Każda firma która się wystawia i chce coś sprzedać, bądź chce wprowadzić towar na rynek chiński musi się do tego przygotować. Wizytówki również powinny mieć napisy chińskie. Kolejna rzecz – oznaczenia na stoisku. Powinno być dużo zdjęć z podpisami chiński. W naszym przypadku numer weterynaryjny jest bardzo ważny, bo po tym identyfikują nas Chińczycy.

Czy jeżeli o certyfikaty polskie, to są tutaj respektowane?

Certyfikaty polskie są respektowane i chińscy partnerzy doceniają jeśli firma posiada certyfikat HACCP, IFS, BRC, bo wtedy to podnosi prestiż takiej firmy. Certyfikaty, których Chiny wymagają, a których niestety Polska ani polskie firmy bardzo często nie posiadają, to są certyfikaty na Chiny, jeśli chodzi o eksport towarów bezpośrednio na Chiny. Są to bardzo ciężkie do uzyskania dokumenty i niewiele firm z Polski posiada je. I to jest rzecz na pewno do rozwinięcia i do doskonalenia w przyszłości dla nas. Bez tego trudno jest handlować.

Czy polecalibyście polskim firmom obecność na chińskim rynku?

Obecność na targach jest bardzo ważna, ponieważ jest to okazja do spotkania się bezpośredniego z odbiorcą towaru. Wielokrotnie przychodzą do nas odbiorcy finalni towaru, który kupili go przez pośredników. Zawiązanie bezpośredniej współpracy z nami skraca drogę do klienta i jest dla klientów bardziej opłacalne. A dla nas też lepiej jest w taki sposób sprzedawać. I na pewno warto się wystawiać się w Chinach i warto tutaj być, żeby chociaż nauczyć się trochę chińskiej kultury, a przede wszystkim spotkać się z Chińczykami osobiście. Znamy to z doświadczenia, bo wystawiamy się na rożnych targach.

Dziękuję za rozmowę.

Polecane wpisy