Z Heinzem Kreuzbergiem, Dyrektorem Generalnym KMDT – Kreuzberg Medizin und Datentechnik rozmawialiśmy o walce z wiatrakami na rynku informatycznym, targach wirtualnych i… jeszcze kilku tematach z branży IT, ale sprawdźcie to już sami.

Jaka jest Pana zdaniem rola działu IT w dzisiejszych firmach?

Żyjemy w świecie zdigitalizowanym. Cyfrowa transformacja, której doświadczamy jest powszechna w każdej sferze naszego życia. Rola działu IT jest coraz większa, gdyż właśnie ludzie z tej branży wspierają tę cyfrową transformację.

Często jednak dział IT nie jest w stanie zrealizować wszystkich potrzeb firmy, wówczas mamy do czynienia z „cieniem działu IT”, czyli sytuacją, kiedy część zadań informatycznych zleca się zewnętrznym firmą. Tak czy inaczej ważnym jest posiadanie pewnego potencjału informatycznego i to niezależnie, czy będzie on w firmie, czy też będzie zlokalizowany na zewnątrz.

W czasie swojej prezentacji, przestrzegał Pan przed postawą Don Kichota w walce z Google. Czy mógłby Pan przybliżyć jaka powinna być postawa wobec wyszukiwarek, a w szczególności wobec Google?

Często firmy wpatrzone w rynkowy sukces internetowych gigantów chcą prowadzić własne działania traktując choćby ścieżkę rozwojową Google. Naśladują wielkie firmy internetowe, tworząc na przykład silniki wyszukiwarki tagów, czy narzędzia podobne do I-tuns z Apple’a czy tworzą od podstaw silnik sklepów. Tak powstałe produkty internetowe próbują sprzedać klientom. Jednak doświadczenie mówi, że liderzy rynku działają na bardzo wysokim poziomie, a naśladowanie ich jest niezwykle trudne. Jeżeli nawet prowadzić będziesz prosty sklep internetowy wszyscy będą cię porównywali do Amazonu. Oferując swoje autorskie rozwiązania będzie ci naprawdę trudno działać tak, aby nie być porównywanym z owymi gigantami. Możesz, mając nawet ciekawy pomysł biznesowy, zostać pokonany niczym Don Kichot. A wystarczyło tylko skorzystać z serwisu „chmury” wielkich potentatów IT, wykorzystać ich technologię do swoich pomysłów. Trzeba się dobrze zastanowić przed odkrywaniem na nowo tego, co już wprowadziły wielkie korporacje rynkowe, a wymyśliły wiele rzeczy i to naprawdę dobrych.

Jak widzi Pan w dzisiejszej dobie kwestie skuteczności pozycjonowania w kontekście narzędzi typu AdWords?

Pozycjonowanie to też jest taka walka z wiatrakami. Chociaż, jeśli mógłbym użyć jeszcze innego porównania, to porównałbym wysiłki specjalistów SEO, do wyścigu żółwia z królikiem. Algorytmy Google to jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic. I jeżeli specjaliści SEO zorientują się jak owe algorytmy działają, jaką należy stosować politykę linków to natychmiast Google wprowadza nowe zmienione algorytmy. Myślę, że mówimy o bardzo trudnej walce, której tak naprawdę nie da się jednoznacznie w dłuższym przedziale czasu wygrać. Owszem możesz poświęcić ogromne środki i wykazać się ogromną elastycznością, ale i tak zawsze będziesz na łaskach Google.

Czy może podzielić się Pan z nami jakimś tajnym sposobem na podwyższenie notowań firmy w wyszukiwarkach?

Nie. Wszystko zmienia się tak bardzo szybko. To co dzisiaj powiem, że jest słuszne jutro już może być nieaktualne. Może coś co super sprawdza się w Poznaniu wcale nie będzie sprawdzało się w Polsce południowej.

W czasie wykładu wspomniał Pan o tym, jakim wyzwaniem jest utrzymanie standaryzacji i elastyczności. Standaryzacja umożliwia mówienie tym samym językiem, gwarantuje odniesienie się do tych samych definicji, ujednolica procesy, z drugiej strony zachowanie elastyczności pozwala odpowiedzieć błyskawicznie na zmieniające się potrzeby klientów.

Zasadniczym problemem jest określenie co to jest standard? Czego klient tak naprawdę potrzebuje? Co faktycznie wymaga stworzenia rozwiązania szytego na miarę? Ważnym jest, aby skupić się na tym, na czym faktycznie zarabiasz, gdzie twój biznes tworzy dla ciebie pieniądze, gdzie tworzysz na rynku wartość dodatkową. Jeśli coś cię wyróżnia, bądź w tym elastyczny i na tym się skup. Jeśli robisz coś powtarzalnego, co nie daje ci realnego zarobku, to wykorzystaj standardowe rozwiązania. Jeśli nagle okazuje się, że do standardowych problemów wykorzystujesz indywidualne czyli drogie rozwiązania to po prostu to odetnij – zaoszczędzisz wiele środków.

Od kilku lat jesteśmy uwiedzeni e-marketingiem. Jest tani, prosty, szybki, może go tworzyć każdy. Efekt – nasze skrzynki są pełne spamu z e-mailami wszelkiej maści. Jak Pan widzi przyszłość e-marketingu?

Przetrwają wartościowe treści. Nie robi na mnie żadnego wrażenia fakt, że ktoś wysłał maila. Podchodzę bardzo selektywnie i zwracam uwagę na jego treść. Jeśli treść jest ciekawa, przesyłkę zostawiam, jeśli nie jest ciekawa ląduje w spamie.

Mamy coraz lepsze łącza internetowe, coraz lepsze programy graficzne, czy sądzi Pan, że będzie kiedyś sytuacja, że tradycyjne targi, gdzie dochodzi do kontaktów twarzą w twarz zastąpione będą targami wirtualnymi czynnymi 24 godziny, siedem dni w tygodniu, gdzie goście z oferentami będą spotykać się wirtualnie?

Zwróćmy przede wszystkim uwagę jaka jest rola targów. Jeśli ja chcę tak mniej więcej zobaczyć produkt, to idę na stronę Google lub Alibaba. Jeśli chcę spotkać ludzi i doświadczyć owej interakcji, to jadę na targi. Oczywiście, że będą pojawiały się nowe technologie typu okulary Google, ale jestem przekonany że nic nie zastąpi realnego spotkania twarzą w twarz.

Podzielając to przekonanie, dziękuję za rozmowę.

Dziękuję!

Polecane wpisy