Zapraszamy do rozmowy ze znaną w całej Polsce mistrzynią tap dancingu! Pani Beata Rozmanowska, założycielka profesjonalnej szkoły stepowania, uświetniła niedawno swym występem… targi! Dziś opowiada o tym, dlaczego był to wspaniały pomysł.
Dzień dobry. Czy mogłaby Pani powiedzieć, czym dla Pani, jako dla profesjonalnej tap dancerki, jest stepowanie?
Stepowanie to moja pasja. Daje ogromną satysfakcję i duże możliwości. Moje stepowanie nie opiera się wyłącznie na technice i szybkości, ale przede wszystkim na muzyce. To nie sztuka stepować szybko i głośno; przyjemność jest wtedy, kiedy buty grają z muzyką, a każde uderzenie trafia w rytm – tam, gdzie powinno. Stepowanie to współtworzenie muzyki, a ponieważ muzyka jest nieskończenie bogata, stepowanie nigdy mi się nie nudzi.
Co sądzi Pani o stepowaniu na targach? Jaki wpływ na gości targowych może mieć taki występ?
Myślę, że targi to mnóstwo obrazów i informacji w jednym miejscu i czasie. To może nużyć, więc potrzeba czegoś, co pozwoli na chwilę skupić myśli na czymś innym, w pewnym sensie „oczyścić głowę”. A stepowanie fascynuje większość ludzi; jest inne, niepowtarzalne a przy tym nieco magiczne, dlatego zwraca uwagę. Budzi też pozytywne emocje – sprawdziłam to dziesiątki razy. Z pewnością wśród wielu atrakcji proponowanych przez wystawców akurat ta będzie zapamiętana.
Czy według Pani targi mają w sobie coś z widowiska? Jeśli tak, to w jakim sensie?
Tam, gdzie ktoś coś pokazuje, a kto inny ogląda, zawsze mamy coś z widowiska. Jest też wiele konkretnych podobieństw – jest scenografia, kostiumy, światło, dźwięk, a nawet coś w rodzaju scenariusza. Nie znam się na technikach marketingowych, ale podejrzewam, że współcześnie, nawet na targach, bardzo dużą rolę przywiązuje się do budzenia emocji w odwiedzających. A to też atrybut widowiska.
Na jakiego typu imprezach zazwyczaj występuje Pani w roli tancerki?
Tap dancer, wbrew tej angielskiej nomenklaturze, nie jest tancerzem. Ja akurat mam za sobą przeszłość tancerki, nawet baletowej, ale kiedy stepuję nie tańczę, tylko gram na instrumencie perkusyjnym. Ponieważ do gry na tym instrumencie używamy stóp, a tap dancer nie może się schować za instrumentem, pewne elementy taneczne są niezbędne, aby ciało stanowiło płynne przedłużenie nóg, a cały występ miał wdzięk i klasę. Zdarza mi się występować na imprezach o charakterze promocyjno-reklamowym, choć jest to dla mnie raczej dodatkowa praca. Ale ma pewną zaletę – spotykam ludzi, dla których mój występ jest czymś zaskakującym, bo nigdy z czymś takim się nie zetknęli. Widać, że to dla nich nowe przeżycie – a to dla mnie duża przyjemność.
Dziękuję za rozmowę. Pokazała nam Pani nową, bardziej zwariowaną i ekscytującą stronę targów. Obyśmy widzieli jej w przyszłości jak najwięcej!
Rozmawiała Zuzanna Żemła. Zdjęcie dzięki uprzejmości naszej Rozmówczyni.